Najbardziej zyskownym, choć nielegalnym przedsięwzięciem w XIX wieku był przemyt okowity z Prus. Rozwinął się zwłaszcza w okolicach przygranicznych.

Jak wielką ilość okowity zwożono spoza granicy, obrazuje to, że na przykład w Poznańskiem tylko na krótkim odcinku kilku mil okoliczni przemytnicy przywozili 100 wiader spirytusu dziennie. Technicznie wyglądało to w ten sposób, że mniejsze ilości okowity zlewało się w beczki z przeznaczeniem do dalszego transportu w głąb kraju. Za odpowiednią opłatą można było otrzymać z krajowych destylarni asygnatę, stwarzającą pozorną legalność operacji. Przemytników nazywano „baryłkarzami”, od baryłek do przewożenia okowity.

Tekst pochodzi z książki „Historie kryminalne. Wiek XIX – Część 1”

Karol Ryttel, Piotr Ryttel „Historie kryminalne. Wiek XIX – Część 1”

Kup teraz

Duża podaż alkoholu zwiększała popyt, albo raczej nałogowe pijaństwo włościan, co przy łatwym dostępie do okowity powodowało wzmożenie dostaw. Nie wystarczały już same tylko szynkownie, których było nieraz po kilka w jednej wiosce. Istniały szynki „ruchome”; baryłkarze docierali do wioski, instalowali się zazwyczaj u sołtysa i rozsyłali wici o swym przybyciu. W krótkim czasie pojawiali się mieszkańcy, mężczyźni i kobiety, z rozmaitymi naczyniami po okowitę. Spirytus był artykułem pierwszej potrzeby; czyż mogły odbyć się na przykład zmówiny bez butelki okowity na stole? Wszak to ona zwykle pieczętowała zawartą umowę.

Wielkie straty z tytułu utraconych opłat akcyzowych ponosił krajowy fiskus. W dodatku dochodziło do paradoksalnej sytuacji, gdy zamykane były krajowe gorzelnie, a rozkwitał pruski przemysł gorzelniczy. Osobny temat to wzrost przestępstw spowodowanych pijaństwem, zaniedbania w pracy na roli, upadek moralności, choroby alkoholowe i inne skutki nałogu.

Rząd walczył z przemytniczym procederem głównie przez strażników przygranicznych, ziemskich i akcyzowych. Była to nierówna walka; obliczono, że na sto wiader spirytusu z kontrabandy udawało się zatrzymać jedynie pół wiadra, czyli 0,5%. Baryłkarze ponosili spore ryzyko, oprócz kary w razie zatrzymania w starciu ze strażnikami można było bowiem stracić życie. Zyskowność wynosząca około 4 rubli srebrem na jednym wiadrze okowity przesłaniała jednak rozsądek. Czasem dochodziło do bezpośrednich starć, jak w opisywanym niżej przypadku.

Książka do kupienia na stronach